Sponsorzy główni:
Miejski Klub Sportowy Ślepsk Malow Suwałki

Za nami sezon na mocną piątkę…

20 paź 2017 | 00:00

Od piątego meczu finału play-off sezonu 2016/17 minęło pół miesiąca, emocje opadły, był czas na analizę: tylko czy aż wicemistrzostwo I-ligi dla Ślepska? – to pytanie do Wojciecha Winnika, prezesa klubu.

Od piątego meczu finału play-off sezonu 2016/17 minęło pół miesiąca, emocje opadły, był czas na analizę: tylko czy aż wicemistrzostwo I-ligi dla Ślepska? – to pytanie do Wojciecha Winnika, prezesa klubu.

Był to sezon, po którym w pamięci kibiców pozostaną fantastyczne sety, chociażby w spotkaniu z późniejszym mistrzem Aluronem Virtu Wartą Zawiercie, w którym z 18:24 wyciągnęliśmy na 26:24.

A jak ten sezon ocenia Wojciech Winnik, prezes Ślepska?

Wojciech Winnik: Jesteśmy po pierwszych analizach zakończonego sezonu, ale też pierwszych rozmowach o nowym sezonie 2017/18. Sezon 2016/17 w naszych ocenach był sezonem bardzo dobrym i to pod każdym względem: sportowym, organizacyjnym. Najważniejszy jest oczywiście wynik sportowy, który nie tylko na stałe zostaje zapisany w kronikach klubu, ale też na długo pozostanie w pamięci zawodników, trenerów, działaczy, sponsorów i kibiców. W sezonie zasadniczym przegraliśmy tylko dwa z dwudziestu spotkań, a zatem na tym etapie świetna postawa zespołu. W play-off też graliśmy bardzo dobre mecze w ćwierćfinale, półfinale, a finał to aż pięć spotkań, bardzo widowiskowych, trzymających w napięciu od pierwszej do ostatniej piłki, toczonych przy wypełnionych po brzegi trybunach i fantastycznej postawie kibiców. Na trzecim i czwartym meczu finałowym w Zawierciu padały rekordy frekwencji na meczach pierwszej ligi, bo każde z tych spotkań oglądało po ponad tysiąc kibiców. Takich emocji i takich wyników życzylibyśmy sobie w przyszłości. Jeśli chodzi o organizację, to od połowy stycznia na każdym meczu kibiców przybywał, a decydujący o mistrzostwie piąty mecz oglądało prawie 700 osób, co jest rekordem frekwencji w naszej hali. Bez wątpienia jest to efekt z jednej strony naszych działań promocyjnych, z drugiej wyniku sportowego uzyskiwanego przez drużynę, o której było głośno nie tylko w naszym mieście. Postawa naszej drużyny zaowocowała także wzrostem i to prawie dwukrotnym liczby lokalnych sponsorów klubu Ślepsk. Generalnie w naszej ocenie był to sezon na mocną piątkę…

Zdaniem obserwatorów z innych klubów w ścisłej czołówce pierwszej ligi byli nie tylko siatkarze, ale także fantastyczni kibice Ślepska, tworzący świetną atmosferę na trybunach, ale także pokazujący, że w parze z miłością do własnego klubu może iść szacunek dla rywala i jego fanów …

W.W: To bardzo cieszy… W ostatnim meczu w sezonie nasi kibice, przy wsparciu nielicznej ale także fantastycznej grupy kibiców z Zawiercia, stworzyli atmosferę i widowisko jakiego w historii siatkówki w Suwałkach jeszcze nie było. Kibice obu klubów pokazali całej Polsce, jak można kochając swoją drużynę okazać szacunek rywalom i to pomimo emocji, jakie towarzyszyły sportowej rywalizacji na boisku… Ten styl dopingu, osobowość fanów ich kultura sprawiają, że na nasze mecze przychodzą całe rodziny, że kiedy rodzice oglądają mecz, dzieci mają zapewnioną opiekę, bawią się bezpiecznie. Po tym sezonie, a zwłaszcza po decydującym, o mistrzostwie meczu mogę śmiało powiedzieć, że kibiców mamy już na miarę Plus Ligi. Teraz pora na nas, zawodników. Musimy wykonać duży skok do przodu, a wówczas być może najwyższa klasa rozgrywkowa w polskiej siatkówce zawita także nad Czarną Hańczę.

Siatkarze mają bardzo długi weekend, bo aż do 8 maja, a co w tym czasie będą robili trenerzy i działacze. Czy myślicie już o sezonie 2017/18, czy podjęliście już jakieś decyzje organizacyjne, kadrowe z myślą o najbliższej przyszłości drużyny i klubu?

W.W.: Za nami rozmowy indywidualne z każdym z zawodników. Wiemy kto chce zostać, a kto myśli o rozstaniu. Znamy opinie siatkarzy o zakończonym sezonie, wiemy co ich zdaniem należy kontynuować, a co poprawić, zmodyfikować lub zmienić. Mamy dużo materiałów do analizy i przemyśleń. Spotkaliśmy się z głównym sponsorem klubu, szefami firmy Ślepsk, wiemy na jakie wsparcie z ich strony możemy liczyć. Ale tak naprawdę o tym w jakim kierunku pójdziemy w następnym sezonie zadecydują wieści z Warszawy dotyczące dofinansowania budowy w Suwałkach nowej i nowoczesnej hali sportowej. Jesteśmy po rozmowach z Prezydentem Miasta Suwałk i razem z władzami miasta czekamy do 5 maja, bo w tym dniu mamy poznać oficjalną decyzję o finansowym wsparciu budowy hali w naszym mieście. Jeżeli będzie to decyzja na TAK, a władze miasta są zdeterminowane żeby nową halę oddać do użytku późną jesienią 2018 roku, to my będziemy budowali zespół, którego celem będzie wywalczenie awansu do Plus Ligi.

A jeżeli miasto pieniędzy na razie nie dostanie i termin rozpoczęcia budowy hali zostanie przesunięty, to…

W.W.: Będziemy budowali zespół, którego celem, w nowym sezonie, będzie minimum pierwsza czwórka pierwszej ligi, czyli utrzymanie pozycji w ścisłej czołówce zaplecza siatkarskiej ekstraklasy. Nasze decyzje warunkowane są zatem decyzjami jakie podjęte zostaną w Warszawie.

Ilu zawodników, na dziś, zadeklarowało chęć pozostania w klubie, a ilu zdecydowało się na opuszczenie Ślepska?

W.W.: Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, bowiem nawet ci najmłodsi nasi zawodnicy są już na tyle dojrzali, że stawiają warunki na jakich zostaliby w klubie. Zdecydowanie tak mówi czterech zawodników, reszta stawia warunki. Jeżeli je spełnimy, chęć pozostania w Ślepsku deklaruje 90 procent zawodników.

To byłaby wyjątkowa sytuacja, bowiem dotychczas po każdym sezonie klub opuszczało 50-60 procent siatkarzy.

W.W.: Nie można wykluczyć, że sytuacja powtórzy się i tym razem, bowiem decyzję o tym jak będziemy dobierali ludzi do przyszłego sezonu podejmiemy kiedy wyjaśni się sprawa budowy nowej hali.

A kadra trenerska?

W.W. Na dziś Dima (Skoryy) i Mateusz (Kuśmierz) są związani z klubem kontraktami i muszą wypełnić swoje zobowiązania wobec Ślepska. Pewne jest to, że przed nowym sezonem kadra trenerska zostanie powiększona. Po rozmowach z trenerami i analizach sztabów trenerskich innych klubów przyznajemy, że jest potrzeba zwiększenia naszego sztabu o jedną-dwie osoby.

Obserwując z boku I ligę i to, jak podchodzą do niej władze Polskiego Związku Piłki Siatkowej, można odnieść wrażenie, że nie jest to zaplecze ekstraklasy, w którym doświadczenie zdobywają przyszli reprezentanci kraju, ale przysłowiowa kula u nogi PZPS-u. Przykłady można mnożyć, poczynając od ogłoszenia terminarzy rozgrywek ligowych i pucharowych, skrócenia sezonu o miesiąc, z wyznaczeniem spotkań na środy, kiedy na trybunach zasiada połowa, a może i mniej kibiców n iż w weekendy, braku transmisji telewizyjnych, wreszcie fatalnej strony internetowej PZPS-u, na której nie tylko ze świeczką, ale latarką elektryczną nie znajdzie się podstawowych informacji takich jak nazwa i logo klubu, adresy siedziby klubu i hali, na której rozgrywane są mecze, numerów telefonów kontaktowych do klubu, składu drużyny, wreszcie wyników ligowych spotkań. Czy rzeczywiście jest to problemem nie do przeskoczenia, czy nie można zobowiązać sędziów lub klubów-gospodarzy spotkań od przesyłania dla administratora strony wyników spotkań np. godzinę po ich zakończeniu? Czy nie można na losowanie Pucharu Polski zaprosić przedstawicieli klubów, co pozwoliłoby uniknąć posądzeń o ustawianie drabinki pod konkretne drużyny, co miało miejsce w zakończonym sezonie… Czy wreszcie ośmieszaniem władz nie jest przyznanie wicemistrzowi I ligi premii w wysokości 30.000 złotych?

W.W.: Rzeczywiście w sprawie współpracy na linii klub PZPS jest wiele do zrobienia, ale i w tym kierunku coś zaczyna się dziać. Ja skupiłbym się na pozytywach tej współpracy. Po raz pierwszy do dłuższego czasu przedstawiciel PZPS-u był na finałowym meczu pierwszej ligi, u nas gościliśmy wiceprezesa związku pana Mirosława Wachowiaka. PZPS zapewnił także oprawę zakończenia ligi. W ostatniej chwili pojawiły się premie, o których przez niemal cały sezon nie było mowy. Biorąc pod uwagę poziom rozgrywek I ligi, zaangażowanie miast z których drużyny w niej grają, klubów, sponsorów, nagrody są nieproporcjonalne do tego, o czym wspomniałem. Ale trzeba się cieszyć, że zrobiono kroczek do przodu, bo jak wspomnę rozmowy z roku 2016, kiedy mówiono, że premii nie będzie, a w 2017, po zmianach w związku, zabłysła iskierka nadziei na lepszą współpracę na linii kluby I ligi – władze PZPS-u. W ostatnim tygodniu marca, podczas spotkania prezesów klubów z władzami PZPS rozpoczął się dialog i, mam nadzieję, będzie on kontynuowany. Już wówczas ustaliliśmy, że terminarz rozgrywek ligowych i pucharowych znany będzie na przełomie czerwca i lipca, a nie jak miało to miejsce wcześniej w połowie albo pod koniec sierpnia, a pucharowy nawet w październiku. Ustaliliśmy, że będziemy spotykali się co dwa-trzy miesiące i dyskutowali o poprawie wizerunku i organizacji pierwszej I ligi.

Czy ten sezon nie trwał zbyt krótko, czy nie należało go wydłużyć rezygnując z rozgrywania spotkań w środy? Sezon 2016/17 trwał w sumie tylko sześć i pół miesiąca, a kluby zawierały kontrakty z zawodnikami, trenerami na 10 miesięcy …

W.W.: Patrząc na frekwencje na trybunach na meczach środowych postulat rezygnacji z rozgrywek w środku tygodnia jest jak najbardziej uzasadniony, tym bardziej, ż nie jesteśmy uzależnieni do transmisji telewizyjnych, których w mediach ogólnopolskich nie ma. Ja, jako zawodnik zawsze wolałem grać dłużej. Jako prezes też wolałbym, żeby sezon trwał nie sześć i pół, a powiedzmy osiem- osiem i pół miesiąca. Skończyliśmy rozgrywki 13 kwietnia i tak naprawdę nie wiadomo co robić z zawodnikami, co oni mają robić z sobą… Nie ma już presji wyniku, a co się z tym wiąże chęci dawania z siebie wszystkiego na treningach. Młodzi zawodnicy powinni ten czas wykorzystać na robienie postępu, ale jak to zrobić kiedy nie ma motywacji s Rozmawiamy ze związkiem o wydłużeniu rozgrywek do połowy maja, jak miało to miejsce w poprzednich latach. Wydłużenie rozgrywek I ligi wymaga też zgrania ich z rozgrywkami Plus Ligi, bo w tym sezonie Warta Zawiercie na pierwszy baraż z ostatnim zespołem Plus Ligi musiała czekać. Warto wrócić do tego co było wcześniej i sprawdzało się w praktyce, czyli takiej samej ilości drużyn w Plus Lidze i pierwszej lidze. To pozwoli na unikanie nerwowych sytuacji jakie miały miejsce przy konfrontacji Warty z Częstochową w barażach mężczyzn czy Wisła Warszawa z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski w przypadku baraży pań.

Aluron Virtu Warta Zawiercie, czyli mistrz pierwszej ligi pokazał, że najlepsi z zaplecza ekstraklasy z zespołami z dolnej połówki ekstraklasy mogą walczyć jak równy z równym. Po dwóch meczach w Zawierciu stan rywalizacji to 1:1…

W.W.: To prawda. Jak rozmawiamy między sobą, to Warta, jest pierwszym od trzech czy czterech lat zespołem, który o Plus Ligę walczy w bezpośredniej rywalizacji sportowej, a nie finansowej czy organizacyjnej, czy przy zielonym stoliku. GKS Katowice awans do Plus Ligi wywalczył po wygraniu I ligi, ale Espadon Szczecin, podobnie jak Cuprum Lubin awansował z trzeciego, a MKS Będzin z czwartego miejsca w I lidze. Wreszcie awans trzeba wywalczyć na parkiecie i chyba cała pierwsza liga, a my na dwieście procent, trzymamy kciuki za awans Warty. To też okazja do pokazania, że zamiast zawodników zagranicznych, czasami nieco „przeterminowanych”, warto stawiać na utalentowanych polskich siatkarzy, docenić ich doceniając tym samym pierwszą ligę, w której oni grają. Poza tym jaką promocją siatkówki są mecze drużyn, na które przychodzi 150 osób. Takich klubów, może poza Spałą, w pierwszej lidze nie ma. Na meczach w Zawierciu, Suwałkach, Wałbrzychu, Wrześni, Nysie, Sanoku, Hajnówce z reguły są komplety kibiców, jest fajna atmosfera. Taka sportowa rywalizacja to także bodziec do lepszej pracy dla tych nieco słabszych drużyn z Plus Ligi.

Czy macie już przygotowany, chociażby w zarysie plan przygotowań do sezonu 2017/18?

W.W.: Jeszcze nie. Ale zaczniemy je osiem-dziewięć tygodni przed pierwszym meczem nowego sezonu. Zanim to nastąpi chcemy oficjalnie zakończyć sezon. W piątek, 12 maja, miedzy godziną 16 i 19:00, zapraszam wszystkich fanów siatkówki na spotkanie na stadionie miejskim przy ulicy Zarzecze 26. Pracujemy na regulaminem rozgrywek turniejów plażowej piłki siatkowej, które w wakacje odbywać się będą w Suwałkach i nad planowanym na sierpień piknikiem rodzinnym, którym zainaugurujemy przygotowania do sezonu 2017/18.

Od kilku lat taką oficjalną inauguracją sezonu siatkarskiego w Suwałkach jest Memoriał Józefa Gajewskiego, na który przyjeżdżały między innym i Plus Ligowe zespoły Politechniki Warszawskiej, AZS Indykpolu Olsztyn czy Lotosu Trefla Gdańsk. Na jakim etapie są rozmowy z zespołami, które chcielibyście widzieć na tegorocznym memoriale?

W.W.: Wiele zależeć będzie od działań tego co dzieje się w siatkarskiej ekstraklasie. Tegoroczny memoriał, jeśli chodzi o udział drużyn z Plus Ligi też jest zagrożony, bo rozgrywki w tej klasie w nowym sezonie, ze względu na przyszłoroczne Mistrzostwa Świata, rozpoczną się dwa tygodnie wcześniej niż zwykle. Kiedy poznamy datę inauguracji rozgrywek PLS-u zastanowimy się czy nowy termin będzie dla nas atrakcyjny czy nie, a także czy chcemy mieć atrakcyjne zespoły w swojej hali, czy dobrą postawę naszego zespołu, a nad formą na trzy czy cztery tygodnie przez ligą będziemy jeszcze pracowali. Ten ewentualny wcześniejszy termin naszego turnieju będzie też kolidował z memoriałami Ambroziaka, Gołasia, a może się okazać, że we wrześniu dużych turniejów może być nawet pięć czy sześć. Ale mamy alternatywny pomysł i nadzieję, że obsada będzie adekwatna do rangi naszego turnieju, na którą pracowaliśmy kilka lat.

Jak widzisz przyszłość suwalskiej siatkówki, czy w gronie trenujących w SOS-ie widzisz swoich następców?

W.W.: Patrząc tylko na wyniki można z nadzieją patrzeć na przyszłość naszej siatkówki. Jeśli dalej będą się tak rozwijać, bo dzisiaj osiągają sukcesy, jakie osiągała przed laty grupa prowadzona przez trenera Tadeusza Jasińskiego, z której czterech zawodników zagrało później w pierwszej lidze i Plus Lidze. Kibicujemy tym chłopakom, liczymy, że za dwa lata pierwsi zawodnicy zasilą szeregi naszego klubu. Jako klub namawiamy władze miasta do stworzenia warunków do treningu piłki siatkowej dla dzieci ze „starej” części Suwałk. Oczywiście w porozumieniu z SUKSS-em. To pozwoli na wyselekcjonowanie dużej grupy do szkolenia i wyselekcjonowanie najlepszych, którzy w kategorii młodzika – kadeta trenowaliby już w SP 10, a w kategorii juniora już pod szyldem Ślepska Suwałki. Tak się bowiem składa, że PZPS rozgrywki Młodej Ligi chce zastąpić rozgrywkami U-23. Czy się to uda zobaczymy. Będziemy te zmiany obserwowali i być może za rok-dwa wystartujemy w tych rozgrywkach z chłopakami grającymi dziś w barwach SUKSS Ślepsk Suwałki.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Tadeusz Moćkun